Odszedł do niego

                Weszłam na Waszą stronę , bo zaintrygował mnie tytuł. Sama przeżywam teraz rozstanie i wiem , jakie to trudne. Kiedy przeczytałam historie , które spotkały innych, zwłaszcza inne kobiety, zrobiło mi się lżej. Dotarło do mnie, że takich, jak ja jest na pęczki i każdy ma coś, co chciałby zmienić albo o czymś zapomnieć. Historia dziewczyny, która dziesięć lat poświęciła chłopakowi żyjąc z nim razem bez ślubu, a on   ją okłamywał i z dnia na dzień wyrzucił z mieszkania, szczególnie mnie zaintrygowała. Pomyślałam, że muszę podzielić się moją historią. Ja to dopiero dałam się nabrać.

                Żyłam z facetem czternaście lat, też bez ślubu, jak prawdziwa rodzina. Mieszkaliśmy razem, zakładaliśmy biznesy   razem.   Czasem było ciężko, nawet bardzo ciężko, ale kochaliśmy się i razem przezwyciężaliśmy wszystkie trudności. W końcu nam się udało, rozkręciliśmy wspólny biznes, który zaczął przynosić spore dochody. W między czasie urodziłam mu piątkę dzieci. Wszystko zaczęło się nareszcie układać. Ale po tych czternastu latach on zaczął jakoś częściej niż zwykle   wychodzić z domu niby na spotkania z klientami. Początkowo nie zwracałam na to   uwagi. Praca, dom, piątka dzieci- jest co robić. Kiedy się zorientowałam było już za późno. Właściwie to nie ja się zorientowałam, tylko on mi sam oświadczył ,że się wyprowadza. Zdębiałam. Myślałam, że żartuje, ale kiedy zobaczyłam walizki nie było mi do śmiechu. Faktycznie miał zamiar opuścić nasz dom i zostawić mnie samą z piątką naszych dzieci. Czy ktoś może sobie wyobrazić , jak ja się wtedy czułam? Ja sama tego nie wiem. Mój mózg nie potrafił tego ogarnąć. Powiedział, że poznał kogoś i się zakochał. Nie planował tego , ale tak się stało i nic na to nie poradzi. Próbował z tym walczyć, ale przegrał. Teraz dopiero wie, co to jest prawdziwa miłość i nie jest w stanie jej odrzucić. Powiedział , że jego adwokat się ze mną skontaktuje i wyszedł. Myślałam, że oszaleję. Nie spałam całą noc, ale rano musiałam wstać i wyszykować dzieci do szkoły, przedszkola i żłobka. Nie wiedziałam, co mam im powiedzieć. Na szczęście nie pytały gdzie jest tato. Jak co dzień pojechałam do firmy. On tam już był, pracował, jak gdyby nigdy nic.   Nie wiedziałam, co robić , jak się zachować. Nie mogłam tam zostać. Nie mogłam na niego patrzeć. Jak on mógł nam coś takiego zrobić? Pojechałam do przyjaciółki i opowiedziałam jej wszystko. Poczułam lekką ulgę. Zastanawiałyśmy się, kto może być tą kobietą i czy ona wie , że jej wybranek żył w związku tyle lat i jest ojcem piątki dzieci. Postanowiłam to od niego wyciągnąć, a potem pójść do niej i spojrzeć jej prosto w oczy. Niestety nie chciał nawet ze mną gadać.   Wtedy moja przyjaciółka wpadła na pomysł, żebym zatrudniła prywatnego detektywa. Teraz, kiedy firma dobrze prosperowała było mnie na niego stać. Pomyślałam, że to dobry pomysł, choć szczerze mówiąc nie myślałam wtedy zbyt racjonalnie. Miałam wrażenie , jakby to wszystko toczyło się gdzieś obok mnie. Ktoś za mnie decyduje, mówi co dla mnie dobre, a ja stoję z boku i oglądam.   Na efekty detektywa nie trzeba było długo czekać. Okazało się jednak , że on nie odszedł do kobiety. Po tylu wspólnie przeżytych latach, przy piątce wspólnych dzieci przegrałam a kim? Z mężczyzną! Odszedł do drugiego faceta. Kiedy się dowiedziałam, że to niepodważalna prawda, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Jak mam to zaakceptować i patrzeć na niego codziennie w pracy. Nie poszłam więcej do firmy. Wynajęłam adwokata i teraz on za mnie wszystko załatwia. Mam nadzieję, że ta "cudowna" miłość wyjdzie mu jeszcze bokiem.