Samotność – podejście mało profesjonalne

Temat samotności jest zawsze traktowany bardzo poważnie. Podchodzi się do niego delikatnie, ostrożnie, czasem wręcz bojaźliwie. Czy to zdaje egzamin? Nie jestem pewna. Spróbuję więc odmiennego podejścia, a mianowicie żartu, sarkazmu, szyderstwa i wszystkiego innego wesołego. Moim skromnym zdaniem, najlepiej leczy duszę śmiech. Myśl niby stara i złota, i pewnie znanego filozofa, ale zmieniłam kolejność wyrazów, a nawet jedno dodałam, więc mogę uznać za swoją własną. Temat poważny czasem lepiej zaczarować głupim dowcipem, niż robić z niego jeszcze większy problem, powiązując od razu z chorobą, czy próbą uszeregowania w kategoriach najstraszniejszych anomalii ludzkich.

            Pewnie jest ci źle, pewni boli, pewnie nie masz na nic ochoty, ale chcesz by było lepiej. Skąd to wiem? Po pierwsze raczej mało kto chce, żeby było gorzej, a po drugie czytasz ten artykuł, więc szukałeś informacji, jak sobie poradzić w chwilach samotności. Powiem ci wprost, bezczelnie szczerze, mogłeś znaleźć tonę lepszych i cenniejszych informacji niż te, na które właśnie natrafiłeś i czytasz ze zdziwieniem na twarzy. Jako źródło cennej wiedzy wybrałeś jednak czeluście internetu, czyli po kryjomu kopiesz swój własny grób. Tu nigdy nie wiesz co znajdziesz. Przykro mi Ci o tym mówić, ale ktoś musi, Twoje umiejętności wyszukiwania użytecznych i pomocnych informacji nie są szczególnie mocne. Jeśli szukasz fachowej porady, zjedź w dół strony, tam znajdziesz mądre, naukowe podejście specjalistów. Oni Cię zdiagnozują i wyleczą. Jeśli jednak wolisz poczytać trochę o pierdołach i może nawet uśmiechnąć się od czasu do czasu, zapraszam.

           

Rozstanie typu on/ona cię rzucił/a, zdradził/a

            Jeśli jesteś po niedawnym zakończeniu związku drogą daleką od tej zwanej dyplomatyczną, pocieszę cię, cierpisz teraz na najlżejszą z form samotności. Prawdopodobnie jesteś bardziej wkurzony/a niż samotny/a czy smutny/a, ale na tym etapie ciężko ci to jeszcze dojrzeć. Najlepszym antydepresantem, jest zawsze wiadomość, że inni mają gorzej. Ty przynajmniej wiesz, gdzie ta wywłoka czy wywłok mieszka i możesz się lekko zemścić. Dla tych co się lubią łatwo oburzać ujmę to inaczej - uczynić sprawiedliwości zadość. Co bardziej wysublimowani obywatele lubią wymierzać tę sprawiedliwość za pomocą kija bejsbolowego ewentualnie pałki policyjnej nadając nowy, innowacyjny kształt ulubionym przedmiotom ich ex. Niektórzy preferują widowiskowe wyrzucanie szmat byłego/ej z balkonu na siódmym piętrze, mimo iż mieszkają na pierwszym. Dobry sposób na ukojenie nerwów, to także wieczorny wypad do klubu ze striptizem/chippendales, oczywiście w doborowym towarzystwie najlepszych kumpli: Jacka Danielsa i Jasia Wędrowniczka.

            Dobra, a teraz już na poważnie. Jeśli podczas czytania powyższego tekstu, wyszedłeś/aś i zrobiłeś/aś którąś z opisanych rzeczy, to już pewnie wiesz, że taka zemsta w żaden sposób nie działa. Co więcej, jesteś jeszcze we wczesnej fazie ostrego wku**nia,  i za szybko zaczęłaś/eś czytać mądrości pochodzące z internetu. Cóż, stało się, nie będziemy płakać. Wychyl kolejnego kielicha, po którymś złość sama wyjdzie w końcu z ciebie w postaci zawartości żołądka. Niektórzy nazywają to wymiocinami, ale uwierz mi pozbędziesz się wraz z nimi wszelkich myśli nacechowanych agresją związanych z rozstaniem. Przynajmniej na jeden dzień, bo będziesz bardziej skupiony/a na udawaniu przed szefem, że wcale nie masz kaca, niż na wymyślaniu 67. sposobu uprzykrzenia życia swojego/jej ex. Tak na marginesie, ludzi najbardziej wkurza jak widzą kogoś szczęśliwego. Zatem próbuj się tak zachowywać, za każdym razem gdy tylko ją/jego spotykasz, przechodzisz obok czy plujesz w twarz.

            Uwaga ten akapit będzie nie na temat. Jako, że tekst nie jest adresowany do konkretnej płci, powinnam za każdym razem używać tego niezbyt ładnego znaku slash „/” i odmieniać. Nie wygląda to jednak dobrze, podzielony tekst źle się czyta, oko się męczy, a co najważniejsze nie chce mi się. Dlatego dalszy tekst dalej będzie skierowany do płci pięknej i brzydkiej, ale odmianę czasownika pozostawię męską. Dyskryminacja? Możliwe, ale kto mi zabroni? Spróbuj kobieto się choć raz nie obrazić, podejdź z dystansem i się uśmiechnij, uwierz mi tak jest o wiele prościej.

            Teraz już naprawdę poważnie. Jeśli podczas lektury powyższych jakże oryginalnych planów zemsty, oczami wyobraźni widziałeś, jak chwytasz za ten kij bejsbolowy , czy wkładasz grubą kasę za majtki „tancerki/tancerza”, to wiedz, że coś się dzieje. Jesteś już materiałem do obróbki. Obróbki skrawaniem. Brzmi to dość drastycznie w odniesieniu do ludzkiego ciała, ale jakże poetycznie. Za każdym razem, kiedy jakiś przedmiot przypomni ci o ex, wywal go, do kosza, do pieca, przez okno, wszystko jedno, tylko nie zapomnij okna najpierw otworzyć, chyba że sprzątanie okruszków szkła cię odpręża. Jak kto woli. Pomyśl, każdy taki przedmiot to jedno skrawanie z twojego ciała, ciach i nie ma, zbędny wiór odpadł. Właśnie rzeźbisz samego siebie, jesteś o ten jeden wiór bliższy doskonałości. Niepotrzebne elementy, które możesz skrawać ze swojego ciała to nie tylko jej/jego przedmioty, to też wszelkie myśli i wspomnienia. Za każdym razem kiedy coś takiego cię nawiedza, ciach i rzuć na stos. Za niedługo będziesz miał całkiem pokaźną stertę pociachanej/ego byłej/ego (jakże miło coś takiego sobie wyobrazić). A kiedy ostatnia wióra zleci, dostrzeżesz w lustrze, nowego, ledwo co wyrzeźbionego siebie, niczym Dawid dłuta Michała Anioła. Pójdziesz podbijać świat, lżejszy, mądrzejszy i przede wszystkim dużo mniej ufny. Wspaniałe cechy człowieka. Żeby jednak nie było tak kolorowo, musisz wiedzieć, że długa droga przed Tobą, a i tak w sumie nie wiem, czy to zadziała. Nie jestem lekarzem, bliżej mi do wariata niż psychologa. Skoro jednak, dalej to czytasz, też raczej normalny nie jesteś.

            A teraz serio. Nie użalaj się nad sobą. Delikwentów przeżywających to samo co Ty jest mnóstwo. Większość ludzi jest podła, albo głupia, albo niewierna, albo wszystko naraz, dlaczego miałbyś trafić na kogoś innego? Okrutne… wiem. Życie dało ci lekcje, a myślałeś, że najgorszą Twoją nauczycielką była ta hetera z matmy. Prawda jest taka, że w następnym związku (nie becz mi tu, że następnego nie będzie, trochę cierpliwości, ludzi jest nadwyżka) nie będziesz już tak ślepy. Jak to powiadają, życie to nie bajka, musisz wiele żab pocałować nim księcia znajdziesz. Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Czeka na ciebie ktoś lepszy. Padłeś, powstań, popraw koronę i zasuwaj. Bądź bohaterem własnego domu i inne sraty pierdaty. Ja powiadam tak,: na spokojnie, książeczka, ciasteczko, kieliszeczek winka, albo buteleczka, ewentualnie siedem, byle nie za dużo, bo się literki rozmazują.

  Komentarze

iza_w: Fajny artykuł:) ładnie napisane
Dodano: 17/12/2019, godz. 12:59